Co u mnie w lutym?

Co u mnie w lutym?

Hej, kochani! Jak Wam minął ten miesiąc? Mi bardzo szybko. Przez pierwszą połowę miałam ferie, które spędziłam, odpoczywając w domu. Starałam się też wpleść nieco aktywności fizycznej: łyżwy oraz to co najbardziej kocham - narty i basen. Dodatkowo regularne treningi.
Po zakończeniu ferii nie nachodziłam się za długo do szkoły. Zachorowałam i głównie wylegiwałam się w domu. Zero treningów, ale za to codziennie omlety. Właśnie w lutym odstawiłam owsiankę. Najpierw na rzecz bananowej kaszki manny (banalny przepis tutaj), a później omletów.
Pokochałam je za to, że w smaku mogą przypominać ciasta, zawierają dużo białka (potrzebne trenującym). Białko syci dłużej niż węglowodany, co oznacza, że po omlecie zrobimy się głodni później niż po owsiance. Dobrze jest więc przed pracą, szkołą zjeść takie śniadanie, żeby nie myśleć ciągle o jedzeniu.

Zmieniłam też rozkład treningów. Teraz ćwiczę 5 razy w tygodniu: 2 x nogi, 2 x brzuch i raz ramiona. Ćwiczę jedną partię ciała około pół godziny, a na koniec 20 minut cardio na rowerze stacjornym albo z youtube'a. Czasem wchodzi w to tabata lub basen. Póki co, taki rozkład bardzo mi pasuje.
Jeśli chodzi o cheaty, w lutym to były ciasteczka walnetynkowe. Jedne z kawą, cynamonem, drugie z cukrem. Aż wstyd się przyznać, ile tego zjadłam ;D A oprócz tego, w kolejnych tygodniach: czekolada, oreo, lentilky. Przy odstępstwach od diety staram się tylko zachować umiar, zjeść kilka ciastek, a nie 20. Jem wtedy normalnie 5 posiłków, tylko np. jeden to cheatmeal. Zwykle jem coś niedozwolonego raz na tydzień, chociaż pozwalam sobie wtedy, kiedy mam ochotę. Widocznie nie mam jej częściej ;D


Luty w zdjęciach: 

Moje największe lutowe odkrycia to bataty, omlety i curry. Curry można zrobić dosłownie ze wszystkiego. Zwykle, kiedy w lodówce jest już tylko światło, jem właśnie curry. Bataty to dla mnie cudowny zamiennik ziemniaków, za którymi niezbyt przepadam. Są dla mnie zbyt nijakie. Co innego słodkie bataty. Często podgryzam pieczone chipsy z batatów.
Życzę Wam cudownego tygodnia, trzymajcie się!

Fit "drożdżówki" z karmelem

Hej, kochani! Jak bardzo się cieszę, że to już piąteczek! Wczoraj padłam po prawie 9 lekcjach, w tym 4 chemiach i 2 sprawdzianach z nieorganicznej. Co ciekawe, tylko psychicznie. Miałam ogromną ochotę na trening, a po nim czułam się rewelacyjnie. A właśnie, kilka dni temu tak ćwiczyłam nogi, że dalej się boję jak widzę schody ;D Moje poświęcenie w imię nauki wynagrodzę sobie pysznym, porannym omlecikiem.


 Ujawnia się moja niedawna słabość. Już nawet nie fotografuję wszystkich omleciorów, tyle ich jem. Długo broniłam się, jedząc na śniadanie ulubioną owsiankę. Potem spróbowałam raz omleta i wpadłam. Mieliście okazję skosztować mojego omleta-szarlotki, kanapki bananowej, a dzisiaj mam dla Was "bułki drożdżowe". Zwyczajne drożdżówki, co prawda, są pyszne, ale jedząc je codziennie, szybko dorobimy się niechcianej fałdki na brzuchu. A po moich omletach gwarantuję Wam brzuch płaski jak deska. Prezentuję Wam wersję z oszukanym karmelem (pycha) <3


Bułeczki (omlety) z karmelem
2 bułeczki (1 porcja):
2 białka
żółtko
20 g mąki owsianej
2 łyżki serka wiejskiego/tutti/twarogu (dowolnie)
łyżeczka cynamonu
1/2 łyżeczki kurkumy 
1/2 jabłka
Karmel:
4 daktyle
Zalałam daktyle wrzątkiem i odstawiłam. Ubiłam białka. Dodałam: żółtko, mąkę, serek, przyprawy i wymieszałam. Wylałam wodę z daktyli, rodziabałam je widelcem. Pokroiłam jabłko na plasterki. Wyłożyłam blachę papierem do pieczenia, uformowałam 2 okrągłe omlety. Posmarowałam karmelem z daktyli, a na wierzch położyłam jabłko. Piekłam w 200 st przez 10-15 minut. Lepiej kontrolować czas, różnie to bywa z piekarnikami. Smacznego!

Makro: B: 19, T: 9, W: 40, kcal: 320

Kanapka bananowa

Kanapka bananowa

Nie, to nie jest bułka z bananem. Choć przyznam, że ta nie smakuje tak źle jak się wydaje. To połączenie omleta, chleba bananowego i mlecznej kanapki (lub panini, jak tak patrzę to bardziej je przypomina). Jest dużo lepszym śniadaniem niż owsianka, oprócz węglowodanów zawiera sporo białka. Białko buduje nasze mięśnie, pomaga schudnąć, ma spory udział w utrzymaniu płaskiego brzucha.
Miałam przejmującą ochotę na chlebek bananowy, jednak większość przepisów to bomba węglowodanów. Pokombinowałam sama i tak powstał ten oto omlecik. Skromnie powiem, że smakuje bosko.


Kanapka bananowa
Składniki: na 2 porcje: 2 banany, 3 białka, 2 żółtka, 20 g mąki owsianej, 1/2 kubka jogurtu naturalnego, łyżeczka miodu, łyżeczka cynamonu, 1/2 łyżeczki kurkumy
Ubiłam białka, dodałam żółtka, mąkę, przyprawy. W blenderze zmiksowałam banany z odrobiną wody. Dodałam je do reszty składników, po czym wymieszałam dokładnie. Przelałam masę do formy (u mnie 2 średnie prostokątne foremki). Piekłam 10-15 minut w 200 st. Przekroiłam ciasto w obu formach na pół, układając je na sobie jak kanapkę. Polałam obie kanapki sosem (jogurt z miodem). Dałam też łyżkę do środka. Smacznego!

Już byłam prawie zdrowa i jest jeszcze gorzej niż było :D Wspomagam się herbatką, imbirem i cynamonem. Podobno teraz nastąpił szczyt zachorowań w Polsce, więc pamiętajcie o ciepłym ubraniu i rozgrzewającym jedzeniu: dużo przypraw, czosnku, warzyw, takich jak marchewka, batat. Ograniczcie nieco nabiał i surowe owoce. Życzę Wam cudownego dnia! 

Omlet jak szarlotka

Omlet jak szarlotka

Kochani, pieczone jabłka nieodłącznie kojarzą się ze świętami. Przyprawione cynamonem smakują rewelacyjnie. Co prawda, święta już za nami, jednak pogoda wskazuje coś zgoła innego. W ten śnieżny poranek miałam okropną chęć na pieczone jabłuszka. Tak oto delektuję się cynamonową kawą i boskim omletem-szarlotką. Chcecie przepis?


Omlet jak szarlotka
Na 2 porcje:
2 jabłka,
40 g mąki owsianej,
1/2 opakowania serka wiejskiego,
3 białka,
2 żółtka,
2 łyżeczki miodu,
dużo cynamonu,
1/2 łyżeczki kurkumy.

Ubiłam białka, dodałam żółtka, mąkę, serek, miód, przyprawy. Wymieszałam, uformowałam omlety na blaszce do pieczenia, tak, aby brzegi były grubsze. Pokroiłam jabłka na plasterki, ułożyłam na omletach, posypałam cynamonem. Piekłam 10 minut w 200 st.
Cieszę się, że nie muszę nigdzie wychodzić dzisiaj. Nie cierpię zimna. Z gardłem już dużo lepiej, już jestem prawie zdrowa. Życzę Wam cudownego dnia! A, i nie zapomnijcie zrobić za mnie treningu. 


 
Pstrąg w selerze

Pstrąg w selerze

Co tam, kochani? Dla mnie zaczęła się szkoła po feriach. Znów mam wrażenie, że doba jest za krótka. Przyzwyczaiłam się do mnóstwa wolnego czasu, a teraz codziennie trzeba się uczyć, robić zadania, do tego korepetycje, ćwiczenia, blog i instagram. Teraz znalazłam chwilkę, żeby coś do Was naskrobać.
Zostałam dzisiaj w domu, ze względu na przeziębienie. Już od dłuższego czasu czułam, że coś mnie rozbiera. Tak więc leżę w łóżeczku, sącząc herbatkę i piszę. Tak na marginesie, gorąco Wam polecam mleko z kurkumą i miodem. Jest bardzo dobre, słodkie i rozgrzewające. Uwielbiam. Przyprawy podkręcają metabolizm, rozgrzewają, wiele z nich leczy. Szczególnie zwróćcie uwagę na kurkumę, która wzmacnia odporność. 
Mam dla Was pyszną inspirację na obiad, bogaty w białko i witaminy. Jest to pieczony pstrąg w selerze. Seler jest ulubionym warzywem celebrytów, gdyż jest  niskokaloryczny i oczyszcza z toksyn. W Hollywood dużą popularnością cieszą się koktajle na bazie selera.


Pstrąg w selerze
Pokroiłam selera i marchewkę w plasterki. Smażyłam chwilę seler na patelni na oleju kokosowym. W międzyczasie skropiłam sokiem z cytryny. Doprawiłam rybę ziołami prowansalskimi i pieprzem. Przełożyłam do naczynia żaroodpornego wraz z warzywami. Pokroiłam cytrynę i dodałam do reszty składników. Piekłam 25 minut w 180 st.
Smacznego, dużo zdrowia i aktywnego dnia! 

Fit-szaleństwo

Fit-szaleństwo

Znasz to uczucie, kiedy jesteś pełna energii, czujesz, że możesz przenosić góry i nikt i nic nie jest w stanie Ci przeszkodzić? Trening wydaje się robić sam, praca i nauka idą jak z płatka. Mi ostatnio towarzyszą całkiem odmienne uczucia. Jestem ciągle zmęczona, niewyspana, boli mnie głowa. Zapał do ćwiczeń ulotnił się. Co wtedy robić? Trudno, czasem przychodzi spadek samopoczucia. Widocznie czas zwolnić. Staram się jeść zdrowo, chodzić wcześnie spać. Dzisiaj odpuściłam ćwiczenia. Nie mam zamiaru zmuszać się do czegoś, na co nie mam sił.
Czasem wszelkie formy aktywności są wykluczone przez kontuzje. Podczas przymusowego unieruchomienia zanikają mięśnie, spada kondycja. Bywa, że po wyleczeniu trzeba zaczynać od nowa. Na pewno nie można się wtedy poddawać. Nie zaczynaj zbyt wcześnie ćwiczyć, nie narażaj świeżo zagojonych obrażeń. Mięśnie to rzecz nabyta, tak samo jak waga. Możesz kilkakrotnie chudnąć czy przybierać na wadze. Jednak zdrowie masz tylko jedno. I na pewno nie warto go marnować dla kraty na brzuchu.
Kiedyś biegłabym na trening, wyspana czy nie. Pamiętaj, zdrowy styl życia jest na zawsze, nie na chwilę. Nie możesz się zniechęcać, zmuszając się do ciężkich treningów, gdy po prostu czujesz, że nie dasz rady. Nauczyłam się słuchać swojego organizmu. Wiem, kiedy powinnam odpuścić. Dzisiaj nie ćwiczę, po to, żeby wrócić do treningów ze zdwojoną siłą. Może jutro, może za tydzień, może za dwa. Moje zdrowie jest najważniejsze. Nie zatrać się w tym szaleństwie.

Bananowa kaszka

Bananowa kaszka

Kochani, dzisiejszy przepis będzie bajecznie prosty. Prawdę mówiąc, myślę, że określenie "przepis" jest trochę na wyrost, to raczej "śniadaniowa inspiracja". Z czym kojarzy Wam się kasza manna? Smak dzieciństwa, prawda? Jak byłam mała zajadałam się taką gorącą kaszką z sokiem malinowym. Mimo że niedługo będę pełnoletnia (a może dlatego) czasem lubię cofnąć się do beztroskich czasów przedszkola. 

Bananowa kaszka manna
Banan
3/4 szklanki mleka
2 łyżki bezsmakowej kaszy manny
kilka nerkowców (na 1 zdjęciu orzech brazylijski)
łyżeczka miodu
odrobina cynamonu

Pokroiłam banana na 3 części. Następnie jedną z nich pokroiłam na plasterki i powycinałam z nich serduszka. Pozostałe dwie rozgniotłam widelcem. Zagotowałam mleko, w międzyczasie posłodziłam je miodem. Wsypałam kaszę, mieszając cały czas. Doprawiłam odrobiną cynamonu. Gdy kasza troszkę zgęstniała, dodałam rozgniecionego banana. Gotowałam jeszcze przez kilka minut, nie przestając mieszać. Przelałam kaszę do miski, potem dodałam serca z bananów i orzechy.
Jeśli chcecie podbić białko, możecie dodać odżywkę do mleka.
 

Kochani, ostatnio zaobserwowałam u siebie brak sił, niechęć do ćwiczeń. A jednak i tak łapałam piłkę, rozciągałam taśmy, odpalałam rowerek. Trzymałam się zdrowych produktów, odpowiedniej ilości kalorii. Nigdy się nie poddawajcie. Jest taka mądra piosenka : "Po burzy wychodzi słońce". Wiecie, co się stało? Powrócił mój zapał do treningów, a także czerpana z nich przyjemność. Dzięki temu, że nie odpuściłam w zeszłym tygodniu mam jeszcze lepiej wyrzeźbiony brzuch. Najgorsze, co możecie zrobić to odpuścić trening, chwilowo zapomnieć o zdrowym odżywianiu i wyciągnąć paczkę ciastek. Spokojnie, motywacja wróci (polecam przejrzeć instagrama, w tym mój profil ;D), po co więc zapewniać sobie dodatkowy balast do zrzucenia?
Zapiekana w porze ryba z curry

Zapiekana w porze ryba z curry

Witajcie, kochani! Jak Wam minął Tłusty Czwartek? Pamiętajcie, że każdy ma własne prawo wyboru. Jedno odstępstwo od diety nie przekreśli Twoich dążeń do płaskiego brzucha, tak samo jak tradycja nie może nakazać zrobić Ci czegoś wbrew swoim przekonaniom. Nie zjadłam ani jednego pączka, dlatego, że nie miałam na niego najmniejszej ochoty. Odkąd zwiększyłam liczbę kalorii i tłuszczy bardzo rzadko mam ochotę na coś słodkiego. Po co zatem się zmuszać?  Tym bardziej, że wiem ile trzeba ćwiczyć, by spalić tylko jednego pączka.
Spontaniczne gotowanie z tego, co akurat pod ręką zaowocowało pysznym, bogatym w białko i witaminy obiadem. Soczewica jest dobrym źródłem białka, nie tylko dla wegetarian. W postaci curry podkręca metabolizm (przyprawy). Do tego ryba - białko i zdrowe tłuszcze oraz bogactwo warzyw. Dodatek pora sprawia, że danie nie jest nudne; ma charakterystyczny smak. Podam przepisy na dwa dania osobno, żeby podsunąć Ci pomysł na smakowity, wegański obiad. Wiele osób błędnie sądzi, że weganie żywią się "trawą", a naprawdę ich posiłki często są bardziej urozmaicone i smaczniejsze.


Prawda, że wygląda pysznie?

Pieczona w porze ryba
3 ryby
por
sok z połowy cytryny
łyżeczka kurkumy
Pokroiłam pora w długie wstążki. Skropiłam rybę odrobiną soku z cytryny i dodałam szczyptę kurkumy. Powtórzyłam te czynności z pozostałymi rybami. Przełożyłam je do naczynia żaroodpornego razem z porem. Piekłam w piekarniku przez 25 minut w 180 C.


Aromatyczne curry z soczewicy (wegańskie)
1 opakowanie czerwonej soczewicy (ok 1,5 szklanki)
2 pomidory
1/2 jogurtu
1/4 pora
1/2 cebuli
2 ząbki czosnku
łyżeczka oleju kokosowego
łyżeczka imbiru
łyżeczka ostrej papryki lub 1/2 papryczki chilli
łyżeczka curry
łyżeczka kurkumy
1/2 łyżeczki cynamonu
Ugotowałam czerwoną soczewicę (12 minut). Pokroiłam pora we wstążki, a następnie cebulę, czosnek. Rozgrzałam na patelni olej. Smażyłam cebulę do zeszklenia. Dodałam do niej pora, imbir i czosnek. Po kilku minutach wsypałam resztę przypraw. Smażyłam dalej, cały czas mieszając. Sparzyłam wrzątkiem pomidory i obrałam. Pokroiłam je w kostkę, po czym wrzuciłam na patelnię. Po chwili wlałam jogurt do reszty składników. Na koniec uzupełniłam posiłek o dodatek soczewicy. Wymieszałam wszystko, jeszcze przez chwilę trzymając patelnię na gazie.  

Kilka słów o...Tłustym Czwartku

Kilka słów o...Tłustym Czwartku

Dzień dobry, kochani! Taki piękny dzień dzisiaj, aż żal nie poruszać się chwilkę. Wyjdź z domu na krótki spacer, zatrzymaj się, rozejrzyj dookoła. Jakoś rzadko mamy czas, żeby podziwiać piękno natury, prawda? Warto, tym bardziej, że jutro Tłusty Czwartek, święto rozpusty i pączków! Nie zapomnij o aktywności fizycznej, zwłaszcza po spożyciu za dużej liczby kalorii.
Organizm człowieka jest jak wspaniała maszyna, składająca się z miliona malutkich śrubek i trybików. Funkcjonuje doskonale, kiedy dostaje odpowiednie paliwo. To tak jak z samochodami: do silnika Diesla wlejesz tylko olej napędowy, jeśli nie chcesz, żeby się popsuł. Tak samo, kiedy Twoje ciało ma być w 100% sprawne, potrzebuje do funkcjonowania odpowiedniej żywności, źródła energii. Musisz się zastanowić, czy naprawdę warto zaprzepaścić kilkumiesięczne czy paroletnie efekty dla minuty przyjemności? Zwłaszcza, jeśli Twój żołądek jest wyjątkowo wrażliwy na  smażone w głębokim tłuszczu pączki.
Nie namawiam Cię do całkowitych wyrzeczeń. Sama nie wytrzymałabym widoku tylu ludzi, zajadających się rozmaitymi pysznościami. Pomyśl tylko, ile Twoje ciało musi się napracować, żeby z tylu pustych kalorii i tony cukru uzyskać cokolwiek użytecznego, co pozwoliłoby mu działać. Jeden pączek na pewno Cię nie zabije, ważne tylko, aby na tym jednym poprzestać. Poza tym kup słodkości w sprawdzonej cukierni lub upiecz sam. Ja planuję na jutro orkiszowe bułeczki z nadzieniem daktylowym. Będzie pysznie i zdrowo!
Copyright © 2014 Blondealexx , Blogger